Dildo to jeden z pierwszych ludzkich wynalazków. Najstarszy znaleziony obiekt szacowany jest na 28 000 lat (jest więc starszy od rolnictwa czy ceramiki), mierzy 20 centymetrów i wykonany jest z kamienia. Archeolodzy z Tybingi uważają, że poza przeznaczeniem typowo seksualnym mógł być używany również do krzesania iskier. Dilda znajdowano wśród przedmiotów osobistych człowieka, takich jak grzebień czy igła – musiały być więc w powszechnym użyciu. Również na ziemiach polskich, na co wskazuje niedawne odkrycie archeologów w Gdańsku. Podczas prac w latrynie na Podwalu Przedmiejskim znaleźli oni XVIII-wieczne dildo, wykonane ze skóry, wypełnione włosiem i zakończone drewnianą końcówką.
Niestety jak podaje Oxford English Dictionary dokładna etymologia wyrazu nie jest znana. Dildo pojawia się po raz pierwszy pod koniec XVI stulecia w wierszu Thomasa Nasha „The Choice of Valentine’s, Nashe’s Dildo” albo „The Merrie Ballad of Nashe his Dildo”, opowiadającym o młodym mężczyźnie , który w burdelu doświadczył wytrysku przedwczesnego. Rozczarowana nim prostytutka decyduje się na zastępcze użycie zabawki, która zrekompensuje brak rozkoszy, a przy tym nie spowoduje ciąży („doth refresh me well / And never makes my tender belly swell”). Później dildo pojawi się u Szekspira w „Opowieści zimowej” (1611), gdzie Sługa opisuje Błaznowi różne rodzaje piosenek dla dziewic, zawierających „dildos and fadings”[1]. Znany jest również wiersz Johna Wilmota, czyli hrabiego Rochester ku czci „Signiora Dildo”, a także sztuka Thomasa Middletona „A Chaste Maid in Cheapside” (1613) z piosenką „La dildo, dildo la dildo…”. Nie dziwi więc poświęcenie tak dużej uwagi zabawce w późniejszym „The Story of a Dildoe” (1880) anonimowego autora.
Ta typowo wiktoriańska książeczka, wydana w nakładzie zaledwie 250 egzemplarzy, sprzedawana prawdopodobnie spod lady gdzieś na Holywell Street[2], krążyła tajemnie z ręki do ręki niczym średniowieczne manuskrypty wśród angielskich gentlemanów. W swoim gatunku była jednak dziełkiem dość wyjątkowym. Choć napisana przez anonimowego autora dla mężczyzn, zachowuje dość dziewczyński klimat. Chociaż ma służyć typowo męskiej przyjemności, z całkiem dużym realizmem oddaje kobiece niepokoje a także instruuje, jak zadbać o kobiecą przyjemność.
Trzy nastoletnie Amerykanki spotykają się co środa, by porozmawiać o najbardziej interesującym w tym wieku temacie – seksie. Wszystkie są dziewicami i niewiele o przyjemności seksualnej wiedzą, niemniej najstarsza z nich Maud jest już zaręczona, a myśl o nocy poślubnej wywołuje w niej mieszaninę lęku i fascynacji. Najbardziej doświadczona z nich Laura opowiada pozostałym o dildo – doskonałym substytucie penisa, który pozwoli im zgłębić temat bez kosztów zadawania się z mężczyzną. Jak jednak młoda dziewczyna może kupić dildo? Flora – najzamożniejsza i zarazem najbardziej przedsiębiorcza z nich – wpada na pewien pomysł. Od wyzwolonej projektantki ubrań dowiaduje się, że przedmiot ten jest dobrze znany kobietom – „This noble instrument may justly be entitled the Maid’s Safe-guard, the Widow’s Comfort, and the Wife’s Consolation”. Gdy dziewczęta spotykają się po tygodniu rozłąki, zaopatrzone w dildo i pas, postanawiają je przetestować…
Brzmi jak typowy pornograficzny pretekst do ukazania męskiej wersji seksu lesbijskiego? Tymczasem opis samego seksu pojawia się dopiero w piątym ostatnim rozdziale opowieści. Wcześniej bohaterki będą musiały zdobyć przedmiot, poznać jego instrukcję obsługi, a także popularność zastosowań (dildo okaże się ważnym społecznie wynalazkiem dla kobiet), przeczytać kilka wierszyków poświęconych miłości fizycznej, by zrozumieć zastosowanie zabawki. Wreszcie gdy mniej więcej w połowie utworu nadejdzie czas konsumpcji, dziewczyny z nieukrywaną ciekawością przystąpią razem do testów na swoim własnym ciele. Niedoświadczone, będą asystować sobie, by dokładnie zamocować uprząż, posmarować dildo kremem lub żelatyną, a także osiągnąć naturalne nawilżenie. Bez pośpiechu, pobudzane obscenicznymi historyjkami i pieszczeniem łechtaczki, cały czas będą obserwowały reakcje ciała na zmianę, tak by ból nie niszczył rozkoszy. A gdy stanie się nieznośny przerwą i zaczną od początku, gdy tylko penetrowana przyjaciółka będzie gotowa. Zamiast rozrywanego siłą dziewictwa, dużo w tym uważności i rozsądku, zamiast naturalnej sprawności seksualnej – staranna edukacja seksualna, zamiast typowo męskiej perspektywy – sporo dziewczyńskiego trzebiotania, zamiast siły i przemocy – komunikacja. Zamiast penisa – wykonane z gumy indyjskiej podgrzewane w gorącej wodzie dildo i strap-on.

Nie znaczy to oczywiście, że „The Story of a Dildoe” jest w pełni subwersywne. Nie brakuje tu sztampowych zachwytów nad substytutem penisa „almost as good as”, heteronormatywnych historyjek czy ramy, w którą doświadczenie dziewczyn jest wpisane (przygotowanie do małżeństwa). Jednak zastanawiająca jest, kim był autor tego dziełka? I dlaczego zamiast dobrze znanej konwencji pornograficznej, zdecydował się na fantazję o społeczeństwie wyzwolonym nie tyle do rozkoszy, ile do edukacji seksualnej? Historię, w której nie pojawia się ani jeden mężczyzna, ale bardziej doświadczona kobieta wprowadza mniej doświadczoną w świat przyjemności, a równolatki asystują sobie z oddaniem i troską w zaznawaniu przyjemności. Wreszcie historię, która fabularnie skrojona jest na kobiece doświadczenie rozkoszy – bardzo długi wstęp, rozwinięcie, kumulację w postaci opisu stosunku w ostatnim rozdziale, przerwy na omówienie wszystkiego (opowiedzenie kolejnych historii) i ponowienie aktywności.
Take this sweet girl, and when with joy you’ve thrilled oh;
Than thank your friend for sending you a Dildoe!
Ocena 8/10
Pełen tekst: http://gallica.bnf.fr/ark:/12148/bpt6k851127r/f1.item.r=.langFR.zoom
[1] http://www.teatr-pismo.pl/przestrzenie-teatru/1875/szekspir_bez_cenzury/
[2] http://publicdomainreview.org/2016/06/29/the-secret-history-of-holywell-street-home-to-victorian-londons-dirty-book-trade/