Ponoć nagroda za stworzenie nowej oryginalnej dewiacji, ufundowana przez cesarza Heliogabala, po blisko 2000 lat nadal nie została zdobyta. Parafilie są tak stare jak i sama ludzkość. Dzięki coraz większej wiedzy medycznej na ich temat, wiemy że są powszechne, niezakaźne, a co więcej – w zdecydowanej większości nieszkodliwe. Internet ułatwił ich reprezentantom wzajemne poznanie, wymianę informacji, tworzenie grup wsparcia. Dzięki temu dowiedzieli się, jak liczni naprawdę są. Niemniej jednak rzadko który urofil czy autonepiofil wystawia głowę z szafy. Właściwie dlaczego? Jednym z głównych powodów jest nasza znikoma wiedza na temat seksualności, a tym bardziej seksualności innej niż ta uznawana za normatywną. Winnym jest to, że jedyną świadomość, jaką mamy czerpiemy albo z badań klinicznych, prowadzonych na osobach wymagających leczenia, albo z popkultury, która często nijak się ma do Sceny BDSM. „Termin sadomasochizm obciążony jest negatywnymi konotacjami. Każda ciesząca się złą sławą jednostka w historii nazywana była sadystą, każda ludzka wycieraczka – masochistą” – wyznaje jeden ze zwolenników S/M. A co ma dopiero powiedzieć miłośnik złotych deszczy czy ten podniecający się noszeniem pieluch?
Czytaj dalej