Monologi waginy

 

Eve Ensler, Monologi waginy, Pracownia K, Warszawa 2018.

 

Gdy ponad 15 lat temu czytałyśmy tę książkę z moją przyjaciółką, czułyśmy się bardzo wyzwolone. Obnosząc się z nią w komunikacji miejskiej, manifestowałyśmy, że nie należymy do większości, która wstydzi się tego, co na dole, seks praktykuje po bożemu, a słowo takie jak „wagina” nie przechodzi jej przez gardło. Strasznie szczeniackie to było. Widzę to dziś, bo „Monologi” to manifest czegoś więcej niż wyzwolona seksualność, a tytułowa wagina – jak na obrazie Courbeta „Origine du monde” – nie sprowadza się tylko do bezwstydnej rozkoszy, ale też bólu, traum, porodów i gwałtów – życia jako takiego. Jednak pozostawię dziś cały polityczny i społeczny wymiar książki Eve Ensler („New York Times” nazwał ją „prawdopodobnie najważniejszym zaangażowanym politycznie tekstem teatralnym ostatniej dekady”), na rzecz czegoś innego.

Jak pachnie twoja cipka?

„Monologi” były dla nas pierwszą książką, w której tak otwarcie nazywano rzeczy po imieniu, pogłębiano temat, konkretyzowano subiektywne odczucia wobec cipki, które każda z nas miała, ale które jakoś nie mieściły się w szablonach codziennej komunikacji. Bo oczywiście rozmawiałyśmy o chłopakach, pettingu, pierwszym razie, pierwszej wizycie u ginekologa czy pierwszej miesiączce. Ale Ensler nie pytała swoich rozmówczyń o banały, na kore łatwo odpowiedzieć, ale o detale, od których nie da się uciec w abstrakcję. „Jak pachnie twoja cipka?” – na to pytanie nie odpowie się bez cichego stwierdzenia, że moja cipka czymś pachnie i że swoją cipkę czuję. „Co powiedziałaby twoja cipka?” „Co nosiłaby twoja cipka?” – to już wymagało namysłu, głębszego poznania, prywatnej więzi i intymnej poufałości. Takie pytania wymagały zażyłości.

(Drugim ważnym momentem dla mnie była wizyta Agnieszki Chylińskiej w programie Kuby Wojewódzkiego, kiedy padła wypowiedź o „rozklapiosze”, czyli stanie cipki po porodzie i pełna fizjologicznych detali opowieść o urokach macierzyństwa, o jakich nikt kobiet wcześniej nie informuje).

„Wagina” jest pełnoletnia

Gdy dziś czytałam tę książkę ponownie, dostrzegłam z jaką pieczołowitością jest ona napisana. Bo nawet jeśli niektóre cipki odpowiadały monosylabami, pojedynczymi wyrazami czy urywkowymi zdaniami, to wielość ich opowieści (a pierwotnie Ensler przeprowadziła wywiady z 200 kobietami) złożyła się na historie, o których trudno zapomnieć. Gwałty na bośniackich kobietach, relacja z porodu, obrzezania w Afryce, ale też opowieść kobiety, która w wyniku podniecenia doznała wytrysku, nad którym nie mogła zapanować, i „zabrudziła” siedzenie w samochodzie mężczyzny, z którym była na randce, co spotkało się z jego odrazą. Te historie nie wybrzmiałyby tak dobitnie bez pewnej formy, przecież nie brakuje reportaży…

Autorka wpisała relacje kobiet w różne formy gatunkowe. Poemat, polityczny manifest, wywiad, notka ze słownika …  potem przedstawiła je na scenie. Wszystko to, by po pierwsze stworzyć indywidualny język – poezję waginy, a po drugie – uniknąć pełnych dystansu konwencji, pobudzić reakcję, sprzeciw, opór, empatię – wynieść waginę na sztandary. By skłonić do odpowiedzi. I to de facto się stało. „Monologi waginy”, wystawione na scenie, wywołały niespotykaną reakcję publiczności, która po zakończonym spektaklu ustawiała się w kolejce do autorki, by opowiedzieć swoje własne historie. Jakby napiętą pełną wstydu atmosferę wokół kobiecej seksualności można było przekuć jednym słowem. Jakby wystarczyło, by ktoś na głos powiedział „wagina”, by użył „waginy” w jakimś szerszym kontekście, by odmienił ją przez przypadki. I tak się to potoczyło …

Jedna wagina wiosny nie czyni

Ensler i inne aktywistki z ruchu V-day opowiadają, że przed „Monologami…” słowo „vagina” nie pojawiało się mediach publicznych, było traktowane jako obsceniczne podobnie jak „fuck”, „ass” czy „shit”. Fenomenalne, że dyscyplinowanie ciała przez dominujący dyskurs doprowadziło do niemożności powiedzenia na głos czegokolwiek o neutralnym organie ciała. I że taka cenzura języka działała nie tylko na tłumienie seksualności, ale też wszelkich świadectw dotyczących przemocy seksualnej. Bo historie cipki, opowiedziane w książce Ensler, to nie tylko historie bezwstydnej rozkoszy, ale przede wszystkim relacje przemocy ze strony patriarchalnej kultury, w której interesie jest zamknięcie ust. Sukces sceniczny dramatu doprowadził do kuriozum, w którym omawiano spektakl o nazwie „Monologi”(sic!), nie dodając, kto monologuje.

Fenomenalne jest też to, że zadziałał proces odwrotny – zezwolenie na mówienie wywołało lawinowy odzew kobiet na całym świecie. Spektakl zrobił karierę na Broadwayu, potem w kampusach uniwersyteckich, następnie w innych krajach, angażując w jego powstawanie aktywistki na całym świecie, integrując sztukę z działaniami społecznymi (fundusze z wystawienia spektaklu zostały przeznaczone na centra pomocy kobietom), robiąc szum. Wagina się oswoiła w języku, również polskim, nawet bardziej niż rodzima „cipka”.

Make love not war

W historii „Monologów waginy” czuć tradycję amerykańskiej kontrkultury lat 60-tych, jej wiary że miłość, sztuka, wolność, język są w stanie stawić czoła nienawiści, patriarchatowi, przemocy czy cenzurze. Że pospolite ruszenie waginalnych herstorii może przynieść realną zmianę. Wydaje mi się, że ujęcie języka jest bardziej uniwersalistyczne, poprzez sięgniecie po te rejestry, które w potocznym rozumieniu określa się jako pornograficzne.

Przekleństwa, nazwy narządów płciowych, czynności seksualnych itd. nie działają jak metafory, ale bardziej jak samodzielne akty, implikując określoną reakcję (podniecenie, wstyd). Ich intencja jest niemetaforyczna i dosłowna; chcą wrócić do stanu naszego umysłu, gdy wszystkie metafory były dosłownymi prawdami.

Potwierdzają to badania neurologiczne – wypowiadanie przekleństw i wulgaryzmów aktywuje najstarsze ewolucyjnie obszary mózgu odpowiadające za gesty i emocje (zwłaszcza układ limbiczny). Językoznawcy nie wykluczają nawet, że pierwsze słowo kiedykolwiek wypowiedziane przez naszych przodków również było przekleństwem i wyrazem niemożności przezwyciężenia sił natury.

Tak działa świadomy język i świadoma kobieta, tak działa poetka i rewolucjonistka, tak działa pornografia i polityczny manifest.

Ocena: 9/10

Dodaj komentarz

*

Za dużo tekstu?Więcej obrazków znajdziesz na Facebooku