Męskie fantazje Pana Samochodzika

Książki erotyka

 

Zbigniew Nienacki, Wielki las, Olsztyn 1987.

Już po lekturze „Raz w roku w Skiroławkach”, wiedziałam, że książki dla dorosłych Zbigniewa Nienackiego nie przypadną do gustu dawnym fanom Pana Samochodzika. Ci bowiem, kiedy dorośli, dostrzegli że w pouczających historiach – tym razem nie o zagadkach Fromborka, ale relacjach między płciami – kryje się lęk patriarchalnego samca, który nie radzi sobie z przemianami społeczno-obyczajowymi, emancypacją kobiet, wzrastającą równością i oczekiwaniami, jakie kierowane są w kierunku dawnych panów i władców przez dotychczas podległe i z założenia gorsze „niewiasty”. Skiroławki traktowałam jednak jako konieczny etap ewolucji, ostatnie podrygi zagrożonej kultury maczoistycznej, która przeminie wraz ze śmiercią ostatnich żyjących na wolności osobników. Gotowa byłam wrzucić Nienackiego do gablotki patriarchalizmu z hasłem „mizogin” i poprzestać na krytyce.

Jednak późniejszy o cztery lata „Wielki las” (1987) wybił mnie z tego „dobrego” samopoczucia. Nienawiść wobec kobiet, jaką Nienacki wyrzygał na stronach tej powieści, przekroczyła granicę „zwykłego konserwatyzmu”, wkraczając na terytorium … faszyzmu. Dzięki tej książce zrozumiałam „Męskie fantazje” Klausa Theweleita, który dowodził, że faszyzm „nie jest kwestią formy państwa, ani nawet kwestią formy gospodarki, że w ogóle nie jest to kwestia systemu”. Że bardziej niż zbiorem świadomych poglądów politycznych czy nieświadomych zachowań wynikających z bierności wobec aparatu władzy, jest pewną strukturą psychiczną czy też rodzajem pragnienia. Tym samym może odtwarzać się na poziomie jednostkowym w dowolnym czasie i dowolnym miejscu.

Matki, żony i kochanki … faszystów

Theweleit przeanalizował pisma faszystów – dzienniki Rudolfa Hessa i innych wysoko postawionych żołnierzy freikorpsów – i doszedł do wniosku, że faszystowski sposób odczuwania przekłada się na literę tekstu, na specyficzne imaginarium motywów i obrazowych afektów. „To nie ciało stanowi ucieleśnienie idei, lecz idee biorą się z ciała” (Frieda Grafe). Właśnie dlatego Theweleit wyszedł od ciała i ukazał jak stosunek do siebie i świata obiektów determinuje specyficzny sposób mówienia. Szczególnie widoczne było to w sposobie, w jaki faszyści traktowali swoje żony, matki, siostry i kochanki – nie tyle konkretne osoby, ale projekcje chorej wyobraźni. Mówiąc w dużym skrócie, pokazał u wszystkich niemal całkowitą nieobecność żon, wyidalizowany portret matek, siostry traktowane jako towar wymienny między innymi żołnierzami-braćmi i wizerunek innych kobiet (zwłaszcza kobiet z proletariatu) sprowadzony w większości do roli chutliwych dziwek.

Mężczyznom z klasy panującej wszystkie kobiety jawią się więc jako dziwki. Konsumują oni kobiety w klas niższych jako bywalcy burdeli lub roszczący sobie do nich prawo uwodziciele. Wobec „dziwek” nie mają żadnych zobowiązań. Występują w roli kupujących, rabusiów bądź mecenasów. W stosunku do swych żon i córek są natomiast sutenerami, sprzedającymi z pierwszej ręki, dziewice – albo przynajmniej niezbyt zużyte egzemplarze – z wyższych sfer sferom niższym.

Zdaniem autora „Męskich fantazji” w faszyzmie próbowała znaleźć możliwość przetrwania określona męska (albo w skrócie patriarchalna) organizacja życia, przede wszystkim przejawiająca się w organizacji stosunków między mężczyznami i kobietami. 40 lat po wojnie model ten niemal 1:1 odtwarza Nienacki.

Mężczyzna – żołnierz

Jeżeli jakieś zajście bardzo mnie wzburzyło, to nie mogłem wracać do domu, do mojej rodziny. Dosiadałem konia i w tej szalonej jeździe odganiałem straszliwe obrazy. Często w nocy szedłem do stajni i tam znajdowałem uspokojenie wśród moich ulubieńców.

To fragment dzienników Rudolfa Hessa, choć brzmi jak fragment powieści „Wielki las” Zbigniewa Nienackiego. Główny bohater Józef Moryn, strażnik łowiecki w jednym z warmińskich nadleśnictw, przebieża konno lasy, polując na kłusowników, a tak naprawdę próbując poradzić sobie z obrazami z przeszłości. Jest agentem nieznanej bliżej organizacji, dla której pod różnymi pseudonimami realizuje specjalne zadania. Ma żonę, która jednak niewiele wie o jego prawdziwej działalności. Jest zupełnie sam, a swoje życie osobiste każdorazowo mistyfikuje na potrzeby konkretnych misji. Między zleceniami zapada się w siebie. Znika.

Maryn jest żołnierzem. Sprawnie naoliwioną bronią, gotową wypalić, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Wewnętrznie jest martwy. Dla niego nie ma życia bez broni i walki.

Kobieta – dziwka

Każda kobieta w prozie Nienackiego jest rozwiązła, chutliwa, nigdy niezaspokojona, wulgarna i bezwstydna. To istota, która „jazgocze, drapie, pierdzi, gryzie, rzuca się, rozrywa na kawałki, jest niechlujna, potargana, czerwona ze wściekłości i nieprzyzwoita, która się puszcza, klepie się po gołych udach i nigdy nie ma dość wyśmiewania się z tych mężczyzn” (Theweleit). Opisywana jest więc jak zwierzę: „miała ładnie zarysowany brzuch oraz wściekłe oczy schwytanego w potrzask zwierzęcia. Maryn nie znał się na seksie i kobietach tak jak Ivo Bunder, ale tego się domyślał, że Kuleszy będzie trudno ujarzmić tę dziką bestię, która tkwiła w jego żonie”; „na jego gust zaś miała za duży zad, nie to, co tamta w zajeździe”; „Raptem spotkałem kobietę zupełnie inną, co u dużo gadać, nawet wstrętną, z tłustym ciałem i ogromnym zadem”. Dzieli się na 2-3 typy: suche, bujne, otyłe.

Jakakolwiek szersza charakterystyka dowodzi jedynie przyrodzonej głupoty kobiet, ich instynktownej natury i prowadzi do oczywistego wniosku, że należy je poddać tresurze, jak psy – przez strach. Jest w „Wielkim lesie” scena, w której Maryn tresuje psa o imieniu Ivo, głodząc go i bijąc za każde niewłaściwe zachowanie. Obserwuje to stroniąca od mężczyzn Justyna: „Ivo kocha go, ponieważ się go boi – pomyślała. – Ja też go może kocham, ponieważ się go boję”. Tresura jest oczywiście bardziej kulturalną formą postępowania mężczyzny z kobietą, przeznaczoną dla najinteligentniejszych osobników. Ci mniej wyrobieni uciekają się po prostu do gwałtu, który ma specyficzną rolę w powieści.

  • Gwałt jest naturalny, bo wynika z przynależnej mężczyźnie aktywności i kobiecie pasywności:

– Z każdą jest tak samo. Z początku nie chcą dawać. Ale przyszli do mnie koledzy, położyli moją babę na łóżku i powiedzieli <<Bierz, bo to twoje>>. Przytrzymali babę i zrobiłem co trzeba.

– To jest po męsku – przytaknął Wzdręga.

– Moja żona też lubi na siłę – wstydliwie dorzucił Tarchoński.

  • Gwałt jest zwyczajny z faktu posiadania kobiety:

Gdy Maryn wprowadził się do leśniczówki (…) Kulesza kazał mu dotykać ud swojej żony, aby przybysz przekonał się, jak delikatna i gładka pokrywa je skóra, a nawet w pewnej chwili zadarł żonie spódniczkę i pokazał Marynowi jej obciągnięte majtkami pośladki i uszczypnął je, żeby ten uwierzył, że są twarde jak z kamienia. Odnosił się do swej kobiety jak do wspaniałej rzeczy (…)

  • Gwałt jest powodowany zachowaniem kobiety, która nie daje mężczyźnie więc się prosi o karę lub wprost prowokuje:

doradzał dziewczynie Horst, aby sprawców nie szukała, bo i tak nie znajdzie, wielu ich bowiem być musiało, a sama sobie winna, ponieważ piła, choć pić nie musiała

Być może twój wstręt do mężczyzn wyzwala w nich pragnienie, aby go przełamać siłą. To nie może być przypadek, ze ciebie dwa razy gwałcono.

  • Gwałt jest przez kobietę tak naprawdę pożądany, bowiem w jej naturze leży głębokie niezaspokojenie:

czasami jej się śniło, że okropny Łukta wchodzi do ich domu pod nieobecność Karola, goni ją po wszystkich pokojach, aż wreszcie przydusza w jakimś kącie, aż ona traci oddech pod ciężarem jego ciała, zarazem jednak ogarnia ją rozkosz, jakiej nigdy nie doznała, choć czuła, że taka rozkosz na świecie istnieje

Mężczyzna powinien być tak ciężki, żeby kobiecie wydawało się, że się pod nim dusi. Bo z tego bierze się przyjemność.

Poza strachem i gwałtem jest jeszcze trzeci sposób obcowania z kobietą – najrzadszy i najbardziej wymagający: „nic tak nie przywiązuje kobiety do mężczyzny jak właściwe i i dokładne jej zaspokojenie jej pożądliwości. Jeśli się dobrze rżnie kobietę – można ją zmusić do każdej podłości, a nawet zbrodni”. Ze względu na naturę kobiet jest to jednak prawdopodobnie niemożliwe. A bohater Nienackiego wybiera czwartą drogę, ale o tym za chwilę.

Seks bezzwrotny

Cały powieściowy seks jest domeną gwałtu, przemocy i manichejskiego zła. Pod wieloma względami przypomina seksualność średniowieczną, widzianą oczami zakonników. W średniowieczu, jak pisała Ruth Mazo Karras, seks uprawiano na kimś, a nie z kimś. Nie istniały nawet czasowniki, odpowiadające dzisiejszemu „kochać się”/”pieprzyć się”. Można było jedynie kogoś „pieprzyć”, co narzucało zarówno jeszcze mocniejszy podział na aktywność/bierność, ale też wiązało się z nierównym rozdziałem tego, kto jest podmiotem, a kto przedmiotem stosunku, po czyjej stronie ma leżeć przyjemność itd.

Wiele wieków później, w prozie Nienackiego jest dokładnie tak samo. Można: „załatwić kobietę”, „włazić na nią”, „spełnić się w niej z niezwykłą rozkoszą”, „strzyknąć w nią nasieniem” itp. W całej powieści nie ma nawet sformułowania na stosunek zwrotny, w którym obydwoje kochankowie się starają, obdarzają przyjemnością i czerpią na równi rozkosz. Niezdolność do doświadczania siebie nawzajem poza kontekstem lęku, zdrady, nieufności i panowania zagnieżdża się w poszczególnych jednostkach na tyle silnie, że seks przyjmuje jedynie zwyrodniałe formy.

Maryn znał kilka takich dziewcząt o podobnym roztargnionym spojrzeniu i z nikłym uśmieszkiem na twarzy, który maskował piekło nienasycenia, dręczącego je w majtkach. Tak naprawdę nigdy żaden mężczyzna nie mógł ich zadowolić, choćby to robił trzy razy na dzień i sześć razy w nocy.

Las wydziela aromat. Jebliwy aromat. Grzybów jeszcze nie ma, ale jak zaczną rosnąć i znajdzie się pan wśród sromotników, od razu pan zawróci koniem do domu i wlezie na żonkę.

 

Świat okiem faszysty

W kulturze europejskiej nie brakuje obrazów mężczyzn, którzy z powodu lęku nienawidzą kobiet. Jednak faszysta doprowadza ten lęk do skrajności. W jego umysłowości kobiecość – ze swoją tajemnicą, nieposkromieniem, ciągłym stawaniem się, niepokojącą wielorakością tego, co żywe – jest największym zagrożeniem ładu. „Mężczyźni ci czują się tym bezpieczniej, im bardziej rzeczywistość jawi się jako martwa, uporządkowana, monumentalna. Niebezpieczeństwo tkwi w samej żywotności.” (Theweleit) Co jednak jest tak strasznego w życiu? A może dlaczego życie zostaje obdarzone tak wielkim ładunkiem strachu?

Autor „Męskich fantazji” sugeruje, że model wychowania mężczyzn w patriarchalnej kulturze nauczył ich kultu i idealizacji matki, przy jednoczesnym zablokowaniu pragnienia posiadania jej. Lęk przed unicestwieniem w zjednoczeniu z kobietą jest jego zdaniem przyczyną ucieczki pragnienia przed upragnionym obiektem i jego przemiany w obraz przemocy. Pojawiają się skrajne emocje, „między żywym zainteresowaniem a chłodną obojętnością, agresją a kultem, nienawiścią, lękiem, obcością i pożądaniem”. Im bardziej intensywne życie (afekty, emocje) napotykają, tym bardziej agresywnie je atakują, w skrajnym przypadku całkowicie je „unieszkodliwiając”.

Obraz kobiety rozszczepia się na matkę i dziwkę. Dziwki się jedynie „załatwia”, „włazi na nie”, „pierdoli”. Nie ma tu mowy o wzajemności i pełni. Ta bowiem zarezerwowana jest tylko dla ideału. Trzeba więc zapanować nad pragnieniem, skanalizować jego strumień, tak by wszystko trwało bez ruchu. Faszysta jednocześnie lęka się i pragnie upragnionej pełni. „Faszystowski sposób odczuwania wynika ze śmiertelnego lęku przed orgazmem”. Orgazm oznacza bowiem śmierć, zniesienie granic, rozsadzenie całej konstrukcji świata, nirwanę. Czyli pragnie jej, ale nie może zrealizować. Dlatego produkuje obrazy świata, w których na uśmiercenie zasługuje wszystko, co żywe, upragnione. Zwłaszcza kobiety.

Wielki las z tytułu to metafora kobiety, wielkiego chaosu, zwierzęcia nie do ujarzmienia, natury, ale i przemocy.

To nic, że potem podświadomość krzyczy jak las – głosem kobiety, głosem dziesiątków kobiet, które załatwiał bez przyjemności, bo kobiety między jednym a drugim położeniem się do łóżka bywają gadatliwe.

Las jest jak wielkie szambo (…) Ścieka tutaj wszelki brud, ale nie czuje się smrodu.

Ideał czystości

Wobec brudu świata, istnieje jeszcze jedna droga obcowania z kobietą – czystość i poświęcenie – wizja do której doszedł Maryn, zniesmaczony pustym rżnięciem dziwek:

Ale teraz jest inna moda – kopulować trzeba często i dużo, z tą, tamtą, ową; to się nazywa wyzwolenie od przesądów. Kiedyś nazywano prawdziwą miłością to, co robiły kobiety idące za mężczyznami na wygnanie, teraz nazywa się miłością nieustanne trzymanie członka w pochwie. Mówi się wtedy, że w ten sposób została na chwilę przełamana samotność dzieląca człowieka od człowieka. Kiedyś być może ludzie nie bali się samotności tak jak teraz albo nikt im nie uświadamiał, że są samotni. Powiedziano im też, że nie ma innej drogi do przełamania własnej i cudzej samotności jak spółkowanie krótkie lub długie; to długie bywało oczywiście lepsze, ponieważ dłużej się było z kimś bliżej, a nawet potrafiło przełamać na ten czas w człowieku strach przed niewiadomym.

Bohater „Wielkiego lasu” osiąga ten ideał, wybierając sobie za partnerkę kobietę, skrzywdzoną przez innych mężczyzn i stroniącą od życia seksualnego. Przede wszystkim jednak, przypominającą mu matkę:

Czemu przez tyle lat okłamywał siebie, że lubi kobiety szczupłe, wiotkie, delikatne, o piersiach małych jak u dziewcząt, skoro tak naprawdę lubił kobiety rosłe, o szerokich plecach, stworzone do pacy, silne i zdrowe. Taką kobietą była jego matka.

Ich finałowe pożycie zamienia się w pedofilno-kazirodczą scenę:

A wówczas strach z niej zniknął, rozerwała na piersiach koszulę, podsunęła się bliżej mężczyzny i sutkę lewej piersi wsunęła między jego wargi. Zaczął ją ssać jak dziecko. To było rozkoszne i takie dobre, bo przecież dawała mu siebie, swoje życie (…). Wyznaczone granice dla dłoni budziły pragnienie, aby je przekroczyć nawet wbrew rozsądkowi. Zrobiła jeszcze jeden ruch, zsuwając dłoń po szorstkim owłosieniu. I tam, gdzie kiedyś natknęła się na sterczący stromo twardy odrost, napotkała coś miękkiego, delikatnego, gorącego. Jęknęła radośnie, bo nie doznała już przerażenia, tylko poczucia ogromnego bezpieczeństwa.

Zakończenie okazuje się kompromisem. Niedostępna kobieta zamienia się w matkę, która w dodatku przysięga bycie posłuszną, uczynną, podporządkowaną. Historia pokazała jednak, że takie scenariusze nie na wiele się zdały. Żony-matki nie powstrzymały pragnienia śmierci.

Pisarze tacy, jak Żeromski czy Pankowski świadomie przedstawiali deprawację. Strategia ta polegała na intensyfikacji doświadczeń odbiorcy do tego stopnia, by sztuczne „doznania” wynikające z lektury, wyprzedziły realne, i dzięki temu w porę tym prawdziwym zapobiegły. Żeromski zdawał sobie sprawę, że literatura „porusza” ciało, wywołując śmiech, łzy, gęsią skórkę i świadomie starał się kreować ten model ekspresji. Brzozowski twierdził, że autor Przedwiośnia” wytwarza „w duszy swoich czytelników nowe drogi uczuć, nowe narządy poznania”. Nienacki, zupełnie nieświadomy dróg, które sam obrał, wkracza swoim pisarstwem na teren faszyzmu.

Ocena: 4/10

Dodaj komentarz

*

Za dużo tekstu?Więcej obrazków znajdziesz na Facebooku