Wychowana na zeszytach Marvela i DC zawsze wiedziałam, że komiksowa kreska ma ogromny potencjał pornograficzny. Powieść graficzna, w której dialogi najczęściej pełnią wobec obrazu funkcję pomocniczą, głośne onomatopeje, złudzenie ruchu, a przede wszystkim pewne przerysowanie, które sprawia, że stroje bohaterów prawie pękają na piętrzących się muskułach lub innych krągłościach (nigdy mi nie przeszkadzało, że Supermen jest w getrach), uruchomiało wyobraźnię. Dlatego dziś raz po raz zaglądam do komiksów dla dorosłych, by z jednej strony dać się zaskoczyć dowcipowi Milo Manary, a z drugiej przecierać oczy ze zdziwienia, widząc jak kolejne komiksy hentai poszerzają granice wizualnego porno, pozostawiając hen hen w tyle branże filmową.

Dlatego bardzo mnie ucieszyła wiadomość Planety Komiksów, że wydawnictwo to zamierza testować polski rynek pod kątem otwartości na erotykę i pornografię, wydając klasyki jak i szukając kwiatków na polskim rynku. Rynku, który nota bene dynamicznie się rozwija, biorąc pod uwagę liczbę publikowanych w Polsce pozycji, czy sukcesy Polaków za granicą. Jedną z takich pozycji testowych, jest właśnie „Polish Porno Graphics” – antologia polskich komiksów i ilustracji erotycznych, która miała premierę w grudniu 2017 roku.
Na album składa się 5 krótkich nowel i 5 autorskich galerii, stworzonych przez polskich scenarzystów/scenarzystki i rysowników/rysowniczki. W wywiadzie mailowym Maria Lengren, współzałożycielka wydawnictwa wyjaśniła, że:
Wszystkie komiksy zostały przygotowane specjalnie z myślą o naszej antologii. Dyrektorem artystycznym przedsięwzięcia mianowaliśmy doświadczonego komiksiarza Nikodema Cabałę, on zaś podsunął listę rysowników, których chciałby zobaczyć w publikacji. Zrobiliśmy burzę mózgów i wybraliśmy naszych ulubionych, a spośród ulubionych – dyspozycyjnych czasowo i chętnych do podjęcia się takiej tematyki.
Historie są różnorodne i stanowią pretekst do seksualnych numerów: seks w stanie nieważkości, łowca i bestia, syrena i rozbitek, seks futurystyczny, leśna nimfa i podglądające ją skrzaty. Gatunkowy kostium szybko jednak znika, by dać pole ukazanym wprost – jak na porno przystało – stosunkom genitalnym. I tu spotkało mnie rozczarowanie. Bo niby kreska fajna, rysowniczki i scenarzystki parytetowo również kobiece, a imaginarium porno jak z głębokich lat 70-tych. Fellatio, wielkie cyce i taraniaste kutasy.

Co prawda mężczyźni nie zawsze są sprawcami akcji – to częściej kobiety z różnych powodów dobierają się do ich rozporków, niemniej odpowiedź na pytanie „czego pragnie kobieta?” jest tu konwencjonalna, a scenariusz sprzyja głównie wyeksponowaniu jej golizny w typowy sposób dla zachodniego oka, wpisując się w tradycję od aktów malarskich po superprodukcje hollywoodzkie (vide Laura Mulvey, John Berger). Gdyby chociaż jedna z historyjek była subwersyjna… Spytałam o to Marię:
Poza dwoma ograniczeniami technicznymi: brakiem tekstu oraz czarno-białą kolorystyką – niczego nie narzucaliśmy autorom. Nie było listy zakazanych tematów, wręcz przeciwnie, zapewnialiśmy, że nic co ludzkie, nam obce nie jest. Chętnym podsunęliśmy kilka pomysłów na scenariusze, ale te wyewoluowały na stołach kreślarskich niekiedy w zupełnie inną stronę, niż przewidywaliśmy. Jednym słowem daliśmy wolną rękę rysownikom, stawiając na pokazanie ich indywidualności, a nie naszego widzimisię. Delikatnie sugerowaliśmy – chcemy czystego pornosa. Pełnego fantazji – tak, ale nie obciążonego metafizyką. Może w kolejnych edycjach pocieknie więcej soku. Tymczasem nasza stosunkowo niewinna, „klasyczna” pornografia i tak dla wielu okazała się świętokradcza. Myślę, że i ja i Karol [Żaczek, współzałożyciel Planety Komiksów, przyp. ES] z hukiem wylecieliśmy z naszej bańki, w której ludzie nie boją się czytać o seksie.
Każda z zaproponowanych historii ma bardzo duży potencjał. Nieprzytomny, podatny na wykorzystanie mężczyzna i syrena (ta mitologiczna wcale nie przypominała disnejowskiej Arielki) czy krasnoludki niczym postać zmniejszonego mężczyzny z „Porozmawiaj z nią” Almodovara. Wydaje mi się więc, że mój problem z „Polish Porno Graphics” wynika ze skrótowości formy antologii, niemożności rozwinięcia się tych historii (choćby przez zastąpienie albumów autorskich dłuższymi fabułami). Wbrew pozorom ani fabuła ani dialogi nie kłócą się z porno. Żeby zadziałać, pornografia nie potrzebuje bowiem tyle golizny, ile transgresji. Dlatego na pornhubie największą popularnością cieszą się kategorie związane z przekroczeniem tabu (rasowego, wiekowego, prawnego itd.). Umiejętnie wykorzystuje to Milo Manara, który w kultowej serii „Klik” najpierw zarysowuje sytuację bardzo sztywną społecznie, umieszcza tam oziębłą bohaterkę, by następnie dokonać transgresji, zmuszając ją za pomocą gadżetu, sterującego jej libido, do obscenicznych zachowań. Bez tego kontekstu same seksualne numery byłyby co najwyżej ciekawe. Z kontekstem zaklikuje coś więcej. W przypadku „Polish Porno Grafphics” – moim zdaniem ze względu na skrótowość – nie zaklikało. Ale czy w Polsce zaklikałaby w ogóle prawdziwa subwersja? Czy sprzedaje się komiks hentai?
Komiksy hentai sprzedają się doskonale w środowisku… fanów mangi. Nakłady tych świeżo wydanych (ostatnio głównie przez wydawnictwo Yumegari) rozchodzą się na pniu. Ktoś, kto sięga po taki komiks po raz pierwszy, może być porażony przerysowaniem najdrobniejszych gestów, orgazmami, które wyglądają jak agonalne drgawki, hektolitrami śluzu, no i wywrotową, jak na poczciwe, europejskie warunki fabułą. Wierni czytelnicy mang są przyzwyczajeni do tego, że nie ma czegoś takiego jak „zbyt dziwny” pomysł scenarzysty, a te wszystkie ekspresjonistyczne paroksyzmy słusznie odczytują jako element uroku tych komiksów. Czytelnicy mają prościej – mogą kierować się wyłącznie gustem. Wydawcy – znacznie trudniej. Normą jest cenzura wieku postaci, dodawanie im lat, żeby chodzili przynajmniej do liceum. Zacieranie więzów pokrewieństwa w tłumaczeniu, itp. Bardzo chcielibyśmy wydać fajną mangę hentai, choć trudna droga po szczeblach hierarchii, bardzo ważnej u japońskich wydawców, dopiero przed nami. Jak dotąd jednak stale potykamy się w naszym researchu o pedo-przeszkodę. W prawie każdej pozycji na jaką trafiam pojawia się, wśród haremu, dziewczynka w wieku wczesnoszkolnym. To u nas nie przejdzie. Pomijając kwestie obyczajowe, mogłoby to ściągnąć uwagę jakiegoś świętego rycerza, politycznego działacza. Nikt tego nie chce. Co by się działo, gdyby taki odkrył przebogaty w Polsce dział mang yaoi, ubóstwianych przez nastolatki! Tymczasem bardzo chętnie przyjmiemy sugestie wydawnicze od koneserów gatunku.

Myślę, że na szerszą skalę bardzo trudno byłoby wprowadzić wschodnią tradycję erotyczną. Pojawiają się pewne nowinki, ale bez szerszego kontekstu nigdy nie znajdą zrozumienia w mainstreamie. Polskie porno musi zarysować się samo, czerpiąc z polskiego kontekstu, rozwijając śmiało te scenariusze, które wszyscy dobrze czujemy, karnawalizując i znosząc te podziały, którymi na co dzień oddychamy. Na początku XX wieku seksowna była chłopomania – wesela krakowskich inteligentów z wiejskimi dziewczynami. W tej chwili prawica seksualizuje powstańców, co nie jest moją bajką, ale np. w „Miasto 44” Komasy pozwoliło na puszczenie wodzy fantazji. W „Różyczce” Jana Kidawy Błońskiego czy w „Apokryfie Agłai” Jerzego Sosnowskiego potencjał erotyczny miały związki przedstawicieli opozycji demokratycznej za czasów PRL z ubeczkami czy też szpiegami. Ja np. chciałabym zobaczyć romans prawicowego polityka z męskim kochankiem, albo lewicową aktywistkę tkwiącą w układzie BDSM z konserwatywnym macho. Bez ironii, wyciskając tkwiącą w tym zakazaną rozkosz do ostatniej kropli jak cytrynę.
Maria Lengren zapewnia: „nie odmówimy sobie wydania kolejnego świństwa w nadchodzącym roku”! Planeto Komiksów, trzymam kciuki za kolejne soczyste fabuły!
Scenariusze: Maria Lengren, Piotr Franaszczuk, Anna Helena Szymborska, Nikodem Cabała, Tomasz Piorunowski
Rysunki: Marcin Nowakowski, Anna Helena Szymborska, Robert Adler, Nikodem Cabała, Tomasz Piorunowski, Dagmara Matuszak, Agnieszka Bobrowska
Ocena: 6/10